Jutro sleeping u Gochny więc posta nie będzie. Nadal umieram na palec i piętę. Nic się nie uczyłam ledwo wstałam z łóżka czyli norma. Chyba wpadłam już w szkolną rutynę co mi się wcale nie podoba. Wychodzi nowy sezon kości więc będzie co oglądać o skończeniu One Piece i True Blood. Ogólnie to jutro mam 5 kelcji i 3 okna. w środku niestety. Znaczy jasne mogłabym olać łacinę i jechać na 12 ale... nie wiem co zrobię. Pewnie pojadę rano. Każą kompa wyłączać więc uciekam. Next time będzie więcej!
9.12.2012
9.11.2012
8
Nosz dzisiejszy dzień to był jakiś koszmar. Na dzieńdobry obudziłam się w iście morderczym nastroju. Z rana miałam ochotę powyżynać wszystko co stoi mi na drodze. Grr! Jestem zmęczona, zmulona, boli mnie stopa, nic mi się nie chce,nie umiem na chemię matmę niema polski łacinę nie wiem co jeszcze chcę iść na zombie walk ale nikt nie chce iść ze mną nikt mnie nie kocha. Postanawiam dziś olać zasady pisania jakiekolwiek one by nie były. Przyszłam ze szkoły coś tam zajdłam położyłam się i zasnęłam. Spałam do 22;26. Jestem wściekła, nic nie zrobiłam! Chcę wydrukować listę z chemii, chuj drukarka się popsuła. Nie wiem co sie stało chyba nie ma tuszu, nie chce mi się paprać i ładować bo całe biurko ujebię a tego chce uniknąć. Jeszcze pierwsze klasy wróciły z obozu i w szkole nie a się żyć. wrzask niesamowity, korytarzem przejść się nie da i jeszcze multum ich dostało szafki near mojej. Nosz pierdolca można dostać. Jeszcze wracaliśmy jakimś chujowym autobusem nie wiem co to ma być. Usunęli mi kursy powrotne i wściekam sie bo nie mam czym do domu wracać. Jestę kalekę i umierę, zajebioza. Spanie u Gosi potwierdzone c: teraz trzeba tylko kogoś 18+znaleźć co nie powinno być trudne.Pisze bez ładu i składu mam dość idę spać!
9.10.2012
7
Leciałam rano na busa jak głupia i zrobiłam sobie kuku na lewej pięcie. Odtąd Pan Ropień ma towarzystwo na tejże stopie i jest szczęśliwszy. Nie można tego jednak powiedzieć o mnie. Strasznie trudno mi się teraz chodzi, nie wiem jak jutro się będę przemieszczać. Muszę coś z robić z tym czymś bo oszaleję. Kiedyś w jakimś chorym horoskopie przeczytałam, że mam wrażliwe stopy. Hm coś w tym jest bo ostatnio tylko one mnie bolą. Może powinnam je odciąć? Nie wiem nie ważne nie umrę od tego chyba. Mam kupę matmy za sobą i przed sobą i mam jej serdecznie dość. Oczywiście na wejściówkę z bioli się nie przygotowałam bo po co? Kisi mnie to mocno. Znaczy gdybym miała książkę w domu to bym poczytała w busie czy coś ale zapomniałam zabrać no bo jak. Robiłam dzisiaj te lekcje i czułam się jak ostatnia debilka. Nic nie ogarniam z tego liceum. No ale chyba nie tylko ja no nie? Ehh. Na czwartek mam zaplanowaną nockę u Gosi w Zielonej na winobraniu zostanę. Party hard tylko piciu trzeba załatwić. Ale wszystko się da zrobić no nie? A i jeszcze jedna bardzo ważna informacja. Dostałam od mojego kochanego Onii-tan kocie uszka w kolorze białym. Są super urocze i odkąd przyszła paczka nie śnię ich zdejmować. Chyba jutro pójdę w nich do szkoły. Teraz tylko ciche oczekiwanie na powrót mamci z pracy. Chcę zobaczyć jej minę! Dobra to tyle bo matma wzywaaaa!
9.09.2012
6
Wczoraj posta nie było bo był długaśny spacer z Nikusiem czyli bardzo fajnym rudym staffordschire bull terrierierem kumpeli. Słodziutki pies naprawdę no nie? Tu akurat ma sweet zdjęcie z poduszką we Wrocku tam gdzie moja kumpela mieszka. Zdjęcie ukradłam z fejsa chyba się nie obrazi. Tak czy siak zostałam wczoraj swoicie wymęczona w szkole i nie mówię to tylko o wfie(godzinny spacer szybkim krokiem po lesie. Pan ropień mówi au.) potem jeszcze lekcje i spacer z psiurkiem wariatem.
Ok tą cześć zamieszczoną wyżej pisałam chyba przedwczoraj nie wiem nie jestem pewna. Z resztą nie ma to większego znaczenia. Weekend pod znakiem spacerów z psem i alkoholizacji. Czwartek-zabieganie i wciągnięcie w anime + zmęczenie po lekcjach. Piątek znów spacerek z Nikiem i mały wypadzik ze znajomymi podczas którego spotkałam kumpla z gima i kumpelę. Ogólnie milusio było. No a wczoraj zaczęło się winobranie. Dziki tłum przewalający się deptakiem. Wszędzie wiara z piwem, fajkami tudzież innymi przyjemnościami. Do każdego monopolowego kolejka na pół chodnika albo i dłuższa. Prawie wszyscy chodzą najebani. We wszystkich ciemniejszych zakątkach mokro od szczyn, toitoie oblegane, toalety w klubach też. Jedna wielka impreza pod gołym niebiem. Tak będzie wyglądać Zielona Góra przez najbliższy tydzień począwszy od wczoraj. Oczywiście wieczorami. Bo w promieniach słońca to kulturka. Straganiki, oscypeczki, pierdółeczki, lunaparki, kupa hałasu, muzyczka, ręczne robótki i w ogóle takie tam pożeranie kasy. No ale nie ma to jak wielka impreza. Spotkałam i poznałam masę ludzi. Świetnie się bawiłam i na pewno jeszcze raz pojadę sobie tak o po godzinach, bo wiem, że na pewno będzie wesoło. Mam zamar zapolować jeszcze na kilka bransoletek i różnych takich pierdołek. Mam o tyle dobrze, że mam miesięczny i mogę sobie jeździć ile chcę. Taki tego plus. Teraz czas umierać nad zadaniami domowymi o których nawet nie wiem i wieloma innymi pierodłami. Wypadałoby wydrukować nowy plan lekcji i w ogóle... Nic mi się nie chce.
Ok tą cześć zamieszczoną wyżej pisałam chyba przedwczoraj nie wiem nie jestem pewna. Z resztą nie ma to większego znaczenia. Weekend pod znakiem spacerów z psem i alkoholizacji. Czwartek-zabieganie i wciągnięcie w anime + zmęczenie po lekcjach. Piątek znów spacerek z Nikiem i mały wypadzik ze znajomymi podczas którego spotkałam kumpla z gima i kumpelę. Ogólnie milusio było. No a wczoraj zaczęło się winobranie. Dziki tłum przewalający się deptakiem. Wszędzie wiara z piwem, fajkami tudzież innymi przyjemnościami. Do każdego monopolowego kolejka na pół chodnika albo i dłuższa. Prawie wszyscy chodzą najebani. We wszystkich ciemniejszych zakątkach mokro od szczyn, toitoie oblegane, toalety w klubach też. Jedna wielka impreza pod gołym niebiem. Tak będzie wyglądać Zielona Góra przez najbliższy tydzień począwszy od wczoraj. Oczywiście wieczorami. Bo w promieniach słońca to kulturka. Straganiki, oscypeczki, pierdółeczki, lunaparki, kupa hałasu, muzyczka, ręczne robótki i w ogóle takie tam pożeranie kasy. No ale nie ma to jak wielka impreza. Spotkałam i poznałam masę ludzi. Świetnie się bawiłam i na pewno jeszcze raz pojadę sobie tak o po godzinach, bo wiem, że na pewno będzie wesoło. Mam zamar zapolować jeszcze na kilka bransoletek i różnych takich pierdołek. Mam o tyle dobrze, że mam miesięczny i mogę sobie jeździć ile chcę. Taki tego plus. Teraz czas umierać nad zadaniami domowymi o których nawet nie wiem i wieloma innymi pierodłami. Wypadałoby wydrukować nowy plan lekcji i w ogóle... Nic mi się nie chce.
9.05.2012
5
Dziś też zapowiada się krótko i szybko. Mamcia marudzi, jak ja to lubię. Chyba again rozwaliłam słuchawki. Trzymajcie się mocnoooo i sie nie psujcie jeszcze! Nie róbcie mi tego. Wszystko mnie dziś wkurwia porządnie. Nie wiem czemu tak jakoś. Nie wiem czy mnie przenieśli na faki z bioli do Zmuły. Wzięłam za mało śniadania. Jutro mam wf a nie wiem czy jestem w stanie założyć adidasa na lewą stopę. Jutro mam pierwszą lekcję łaciny. I pierwszą matmę w tym roku. Hidoi! Zgubiłam książkę do angola będę musiała sobie od kogoś załatwić na szybko jutro. Może ktoś ma w szafce nie wiem ale mocno w to wierzę. Bateria mi się dziś w szkole rozładowała, bo mama nie ogarnęła jak się podpina mój telefon do ładowarki. Nosz nerwy mnie noszą. To z niewyspania innej opcji nie ma. Ale fak z chemii sounds not so bad. Babka mówi o rzeczach kosmicznych ale jakoś to do mnie dociera. O dziwo. Nawet zrobiłam część zadania domowego na wychowawczej. Nowy babulec od niemca też nie zły. Konkretna kobitka nie powiem. Może mnie zmusi do nauki. Fajnie, że nie ma pani od polskiego. Nie to, że jej nie lubię, ale po prostu mniej lekcji. Ogólnie to mój plan lekcji chyba jest już gotowy. Spoko mnie pasuje. Ta Której Imienia Nie Wolno Wymawiać chyba znowu się pofochała o jakieś swoje widzi mi się nie wiem nie rozumiem ludzi. Wszyscy ci zajebiści mieszkają daleko jak to At uznał ostatnio. I miał chłopak świętą rację. Ogólnie to już mi się do szkoły chodzić nie chce za bardzo. Mój plan lekcji ssie hardo nie licząc piątku, który składa się z dwóch lekcji spoko jednej hardej i jednej niewiadomej. Werden wir sehen was die Zeit bringt. Idę bo matczyna chce spać. Coraz krótsze te posty nie? A i Pan Ropień ma się dobrze i Cię pozdrawia.
9.04.2012
4
A już prawie nie napisałam tego posta. Będzie krótki i na temat bo boli mnie głowa oglądam jeszcze jeden dwa odcinki one piece i lecę spać bo umieram. Walka z Panem Ropieniem trwa zaciekle, dziwne ten palec wygląda, coraz bardziej mi się to nie podoba. Jeśli zostanie w takim stanie to naprawdę będę musiała iść po lekarza, ble nie lubię lekarzy bo większość robi tylko dla kasy. Ale spotkało mnie dziś coś miłego. Raz to to że wypalił plan 5 lekcji i o 14 byłam w domu. Dwa to to że wypisuję się z religii co mnie niezwykle cieszy bo za księdzem nie przepadam. Trzy to to że udało mi się załapać do tych nauczycieli do których chciałam. Łacinę będę miała jutro i w czwartek co skutkuje chodzeniem 4 razy na ósmą i raz na 10 coś. W piątek właśnie mam na 10 i mam cztery lekcje♥. Chyba że przeniosą mnie na inne faki ale wtedy będę się kłócić bo nie mam ochoty chodzić na biologię do pani Zmuły wystarczy że mam z nią lekcje na poziomie podstawowym. Ble. Cztery to to że zmienia mi się nauczyciel od niemca na kosę co jest zubarashi bo zmarnowałam rok na lekcjach z Budyniem. Ble. Gorzej, że zabrali mi połowę busów powrotnych i będę musiała mienić przewoźnika który odwozi mnie ze szkoły czym do końca zachwycona nie jestem no ale nie będę czekać na busa godzinami. Nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Miało być zdjęcie torby ale nie ma z powodu braku tła, oj. Będzie kiedyś tam indziej. Jutro niemiecki x2 chemia na faku x2 i łacina na faku ale mam przeniesione z dziś pp więc nie pójdę jeszcze. Tylko się zapiszę... Boję się tej łaciny nie wiem czym to się je. Mam już zadanko domowe z biologii i zapowiedzianą wejścióweczkę ciekawa forma sprawdzania wiedzy nie powiem. Ściągnęłam sobie dzwonek Den Den Mushi ale jakiś failowy i w ogóle nie brzmi. Pf. Muszę poszukać soundtracku. Purupurupurupuru! Kończę bo trzeba się zaraz zająć drukowaniem papierka na religię i Panem Ropieniem.
9.03.2012
3
Jeszcze bardziej się zaskoczyłam! Już trzeci dzień z rzędu coś piszę. Mały cud c: Podjęłam dziś dzielną walkę z Panem Ropieniem(aka Czyrakiem) przy pomocy maści ichtiolowej-polecam jeśli chcecie nastraszyć młodsze rodzeństwo, kuzynostwo. Ma bardzo piękny kolor zacnego kału. A zapach jeszcze zacniejszy, wali nieziemsko. No, ale czego się nie robi, żeby nie bolało. Bo jak na razie jedyne buty, w których jestem w stanie chodzić to trampki(najlepsze buty na świecie). Ale w sumie na rozpoczęciu w balerinach wytrzymałam ale jak wracałam, to myślałam, że stracę palec. Po schodach wchodziłam w jednym bucie co też było nieprzyjemne. Ogólnie pierwsza wizyta w szkole nawet nie zła. Hymnu i wywodu nauczycielki prowadzącej apel słychać nie było, chyba nic nie straciliśmy przegadując cały ten czas. Wychowawca powiedział co wiedział i ekipa się rozeszła. Był jakiś ambitny plan, żeby iść na lody czy coś ale jakoś się nie załapałam a na browara jakoś ochoty nie miałam. W sumie mogłam sobie pojechać do Walca(stary wszyscy mamy bałagan w pokoju) ale jakoś tak uznałam, że lepiej nie. To takie.. dwuznaczne by było. Hm. Jutro mam misję ogarnąć fakultety(tudzież rozszerzenia) na szczęście z wyżej wymienioną bryłą związaną z kołem, która ponoć to ogarnia i ma jakieś niecne plany w ilości czterech. Nie wiem o co chodzi ja chcę tylko mieć wymagającego nauczyciela od chemii i biologii, który jest w stanie mnie zmusić do nauki o ile to w ogóle możliwe. Tak czy siak podstawowy set rzeczy obowiązkowych w szkole został przełożony ze wszystkich torebek jakie są w domu do main torby szkolnej. Ahh moje cudo kupione na męskim w reserved. Jest zubarashi! Kiedyś tam wrzucę zapewne i zdjęcie, może jutro jak będę mieć 5 lekcji nie 7. Mocno w to wierzę!
Ogólnie to w moje życie wkrada się szara codzienność... Jutro again trzeba się zerwać o 6 i ruszyć dupsko na busa. Ciekawe, który kierowca jutro będzie jechał... Ja to mam dylematy no nie? Dobra koniec tego wywodu o niczym zostawiam Cię z piosenką i baw sie dobrze.
Ogólnie to w moje życie wkrada się szara codzienność... Jutro again trzeba się zerwać o 6 i ruszyć dupsko na busa. Ciekawe, który kierowca jutro będzie jechał... Ja to mam dylematy no nie? Dobra koniec tego wywodu o niczym zostawiam Cię z piosenką i baw sie dobrze.
9.02.2012
2
Oh więc jednak nie poddałam się po pierwszym poście zawsze siebie czymś zaskoczę! Jak miło. Jestem z siebie taka dumna. Dziś dzielnie korzystałam z ostatniego dnia wakacji. Wyczyściłam sukienkę. Mama ma robić z nią jeszcze jakieś magiczne czary żeby się pozbyć zapachu worka(uroku kupowania w second hadnach♥). Na jakieś 70% pójdę w niej na rozpoczęcie roku. Rozchodziłam trochę baleriny i dowiedziałam się co właściwie mi się podziało w palec. Mój Pan Ropień cię pozdrawia i radośnie do ciebie macha. Równie radośnie nakur*ia mnie w stopę z Panem Pęcherzem. A wszystko dzięki tym jakże cudownym balerinkom. Fajne no nie? Ale chodzić w innych butach niż trampki i japonki w stanie nie jestem. Ba skarpetkę na stopę założę i już mnie boli. Gr. Mam ochotę przeprowadzić polową amputację dużego palca u stopy ale nożykiem do rastrów chyba mi się to nie uda. Ale zostawmy moje stopy kiedyś w końcu się ogarną. W sumie dzień przed jakimś powiedzmy że ważnym wydarzeniem człowiek zdaje sobie sprawę jak wielu potrzebnych rzeczy nie ma albo nie ma się pojęcia o rzeczach istotnych. Otóż zdałam sobie dziś sprawę z następujących rzeczy:
-moje włosy mają nudny ciemnoblondopodobny kolor.
-brak mi rajstop w szafie wszystkie są w stanie rozpadu.
-skończył się podkład.
-zużyła szczoteczka do zębów - ha na szczęście mam drugą! Różową...
-nie mam odpowiednich butów w których jestem w stanie przejść większy kawałek drogi.
-pojawił się problem czy portfel z biletem miesięcznym(ticket to hell) zmieści się do torebeczki którą planuję wziąć.
-nie mam notesu żeby zapisać bardzo ważne rzeczy związane z rokiem szkolnym podyktowane przez mojego jakże rozgarniętego i perfekcyjnego wychowawcę, za którym szaleją wszystkie dziewczyny w szkole.
-trzeba wykupić szafkę, pytanie za co?
-zjadłam dziś tylko trochę sałatki, dwa malutkie fajniuchne schaboszczaki z modrą kapustą i paczkę chipsów.
-bolą mnie nogi, że o stopach nie wspomnę.
-chcę zacząć pracę w efemie ale znów nie ma za co.
-nie kupiłam kaktusika nad czym ubolewam.
-muszę iść po książki z szafki do Aliny, wypadałoby po dwóch miesiącach.
Nie wiem czy to wszystko pewnie jest tego więcej ale nie chce mi się myśleć. Myślenie zostawiam na matmę i sudoku. O czymś jeszcze miałam napisać ale nie pamiętam już. Nie było to chyba takie ważne. Dziś zostawiam was z Bniks Sake jest to wersja prosto z anime c: Więc końcówka może być niezrozumiała ale co tam. Tu można znaleźć wersję z yt dla zainteresowanych.
Yohohoho yohohohoho...
-moje włosy mają nudny ciemnoblondopodobny kolor.
-brak mi rajstop w szafie wszystkie są w stanie rozpadu.
-skończył się podkład.
-zużyła szczoteczka do zębów - ha na szczęście mam drugą! Różową...
-nie mam odpowiednich butów w których jestem w stanie przejść większy kawałek drogi.
-pojawił się problem czy portfel z biletem miesięcznym(ticket to hell) zmieści się do torebeczki którą planuję wziąć.
-nie mam notesu żeby zapisać bardzo ważne rzeczy związane z rokiem szkolnym podyktowane przez mojego jakże rozgarniętego i perfekcyjnego wychowawcę, za którym szaleją wszystkie dziewczyny w szkole.
-trzeba wykupić szafkę, pytanie za co?
-zjadłam dziś tylko trochę sałatki, dwa malutkie fajniuchne schaboszczaki z modrą kapustą i paczkę chipsów.
-bolą mnie nogi, że o stopach nie wspomnę.
-chcę zacząć pracę w efemie ale znów nie ma za co.
-nie kupiłam kaktusika nad czym ubolewam.
-muszę iść po książki z szafki do Aliny, wypadałoby po dwóch miesiącach.
Nie wiem czy to wszystko pewnie jest tego więcej ale nie chce mi się myśleć. Myślenie zostawiam na matmę i sudoku. O czymś jeszcze miałam napisać ale nie pamiętam już. Nie było to chyba takie ważne. Dziś zostawiam was z Bniks Sake jest to wersja prosto z anime c: Więc końcówka może być niezrozumiała ale co tam. Tu można znaleźć wersję z yt dla zainteresowanych.
Yohohoho yohohohoho...
9.01.2012
1
Pierwszy post w cudowny dzień 1 września, dzięki bogom to sobota, która trochę odwlecze powrót do nieuniknionych męczarni w ciasnych, dusznych klasach z ludźmi, których niekoniecznie chcę znać słuchając o rzeczach, które mnie nie interesują. W sumie szkoła nie byłaby taka zła gdyby nie te wszystkie sprawdziany kartkówki oceny. O czym ja pisze, jeszcze są wakacje, radujmy się. Znaczy o ile moje wakacje można nazwać tym mianem. Wyjazdów miałam w liczbie aż jednego, na aż jeden dzień. 8h w pociągu, godzina w autobusie. A wszystko dla jednego cudownego dnia (no uznajmy, że 6godzin to dzień) we Wrocławiu. Po powrocie byłam zła i warczałam na wszystkich i wszystko. Nie wiem jaki to ma związek z parą, która dosiadła się do mnie w Głogowie a wysiedli dopiero w Nowej Soli, co zmusiło mnie do siedzenia z podwiniętymi nogami bo nie bardzo było miejsce żeby je wyciągnąć. W sumie co ja się będę tłumaczyć, denerwują mnie pary i tyle. Ale chyba moim powodem do złości była pewność, że taki radosny wypad nie powtórzy się zbyt szybko. Nawet mimo zaproszenia na 18stkę Mateusza, na którą raczej się nie wybiorę i to nie z powodu mojego lenistwa a braku dobrej woli mojej jakże kochanej mamuśki(chyba, że postawie ją przed faktem dokonanym co równałoby się wyrzuceniem mnie z domu, uroczo). No i kasy. Kasa to coś z czym zawsze jest problem. Z resztą to by było zbyt piękne. No ale trzeba powalczyć a nuż się uda no nie? Ale jeśli będzie klapa to jestem udupiona w domu do grudnia. Mocno wierzę w jakieś wycieczki szkolne czy coś.
Ale jest też pozytyw scomingowania(fajne słowo Zuzka udało ci sie) września. A jest nim winobranie. Z tej okazji na moim zadupcu pojawił się park rozrywki który potem będzie dostępny na winobraniu. Ju-hu dzieci się cieszą. Mnie z okazji tegoż regionalnego święta będzie bardzo miło zapolować na straganach na jakieś fajne dżingsy takie jak bransoletki kolczyki wisiorki(mocno wierzę w to, że odkupię sobie mój pentagram kupiony przed trzema laty) i tego typu pierdołki. Oczywiście nie obędzie się bez milusich spotkań towarzyskich. Ale to dopiero po ósmym.
Tymczasem żegnam idę dalej oglądać przygody Człowieka w Słomianym Kapeluszu.
Co ja widzę w tej piosence, ja nie wiem.
Ale jest też pozytyw scomingowania(fajne słowo Zuzka udało ci sie) września. A jest nim winobranie. Z tej okazji na moim zadupcu pojawił się park rozrywki który potem będzie dostępny na winobraniu. Ju-hu dzieci się cieszą. Mnie z okazji tegoż regionalnego święta będzie bardzo miło zapolować na straganach na jakieś fajne dżingsy takie jak bransoletki kolczyki wisiorki(mocno wierzę w to, że odkupię sobie mój pentagram kupiony przed trzema laty) i tego typu pierdołki. Oczywiście nie obędzie się bez milusich spotkań towarzyskich. Ale to dopiero po ósmym.
Tymczasem żegnam idę dalej oglądać przygody Człowieka w Słomianym Kapeluszu.
Co ja widzę w tej piosence, ja nie wiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)